
Starzy ludzie we wsi gadali, że nienawiść między rodzinami Wiśniewskich i Dąbrowskich ciągnie się od wielu pokoleń. Jako sąsiedzi wadzili się o byle głupstwo. Bywało, że jak strażacy organizowali zabawę w remizie, to każdy szukał stronników, a potem były okropne bijatyki. Kończyło się to nie raz szpitalem i jaszcze większą nienawiścią.
Był początek września, gdy Wiśniewski ze swoim 10-cio letnim synem Stasiem, siali żyto na polu za stodołą. Gdy kończyli pracę wyjechał z siewnikiem Dąbrowski. Tuż za miedzą. Już mieli jechać na podwórko gdy Staś zawołał: - O Tato kura, to ich kura.
Rzeczywiście kura wydziobywała świeżo zasiane ziarno na polu Wiśniewskich. Krew zalała Wiśniewskiego bo sąsiad udawał, że nic nie widzi. Wydarł się więc na pół wsi:
- Zabierz tę cholerną kurę, bo nie ręczę za siebie!
- Złap ją sam, a przy okazji zmacaj, może ma jajko. Powiedział Dąbrowski, śmiejąc się przy tym, na cały głos, ze swojego dowcipu.
Wiśniewski rozejrzał się dokoła i zobaczył stojącą pod stodołą kłonicę. Porwał ją i podbiegł do sąsiada. Z impetem walnął go w głowę. Dąbrowski padł jak kłoda. Spokojnie wrócił do koni i powiedział do Stasia: - Jedziemy.
Zanim znaleźli Dąbrowskiego, zanim przyjechało pogotowie, mięło dwie i pół godziny. Zmarł w drodze do szpitala.
Dochodzenie było krótkie. Przyjechała milicja i zamknęli Wiśniewskiego w areszcie.
Żona Wiśniewskiego była znana we wsi jako nadzwyczaj pracowita i troskliwa. Troszczyła się o dzieci, a w szczególności o swojego Józia. To też jeździła do aresztu na wszystkie możliwe wizyty. Zawoziła Mu ulubioną szarlotkę i wszystko inne na co pozwolili. Aby mieć pieniądze dla adwokatów sprzedała dwa konie, a potem trzy krowy. Nic nie wskórali.
Na rozprawie Sędzina nie chciała uznać "zbrodni w afekcie". Przyczepiła się do nieudzielenia pomocy poszkodowanemu. Zapadł wyrok: - ŚMIERĆ.
Powiadomili Wiśniewską, że może być przy egzekucji. Była już pod więzieniem kilka godzin wcześniej. Płakała nieustannie. Kiedy zobaczyła męża tuż przed egzekucją dosłownie wyła. Zagrozili Jej, że jak się nie uspokoi to zostanie wyprowadzona. Opanowała się z wielkim trudem.
Kiedy prokurator zapytał skazańca jaka jest jego ostatnia wola, odpowiedział, że chciałby zapalić.
Wtedy, maksymalnie zestresowana Wiśniewska wypaliła; - Józiu nie pal, przecież wiesz, że to Ci szkodzi!