- O! Witaj Zosieńko.
- Witej Karolinko! Już chyba ze dwa lata nie widziałyśmy się. Pięknie wyglądasz. Wprost kwitniesz. Zresztą zawsze byłaś ładna.
- No Tobie też nic nie brakuję. Figurę masz jak modelka. Zazdroszczę Ci. Ja próbuje schudnąć od dwóch lat, chociaż ze dwa kilo i jak widzisz bez rezultatu.
- Co Ty opowiadasz? Mamy po 36 lat, uważam, że to piękny wiek. Ja ważę 62 kilo, a Ty chyba nie więcej?
- No tak, ja ważę 61 lub 62 i do sześćdziesiątki nie mogę dojść.
- Mów co u Ciebie, jak tam dzieci?
- Nie wiem, czy wiesz Zosieńko, że jestem po rozwodzie.
- Niemożliwe. Wydawało mi się, że byliście zawsze idealną parą. Ten Twój docent, a może już profesor, według mnie, był taki układny. Jak to się stało?
- Poszłam na ugodę i Sąd nie orzekł z czyjej winy nastąpił rozpad małżeństwa.
- Chyba nie dałaś się wykiwać, gdzie mieszkasz?
- Mieszkam z dziećmi w naszym mieszkaniu. On wyprowadził się do swojej Matki. Płaci oczywiście alimenty. Dalej prowadzę biuro rachunkowe i jakoś wiąże koniec z końcem. Małgosia poszła już do szkoły, a Kuba chodzi do przedszkola. Bardzo dużo pomaga mi przy dzieciach moja Mama. A jak układa się Tobie?
- Powiem, chyba normalnie. Mój Czesio, zawsze był narwańcem. Często kłócimy się. Bywają ciche dni, ale jakoś to życie toczy się. Mamy piękny dom i ogromny kredyt. Moje kochane bliźniaczki są już w drugiej klasie. Nie powiedziałaś mi co było przyczyną Waszego rozwodu?
-To wszystko przez dociekliwość naukowca. Ktoś Mu szepnął, domyślam się, że to ta zgaga Jego sekretarka, że miałam romans jak On wyjeżdżał na staż do Berlina. Oczywiście wszystkiemu zaprzeczyłam. I już wydawało mi się, że będzie dobrze. Jednak On chodził "jak struty" przez pół roku. Przestał zemną współżyć. Potem przeprowadził badania DNA dzieci i wyszło, że Kuba nie jest jego synem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz