Tata wszystko może... |
Marek wstał w złym humorze, bo Małgosia już czwarty dzień była niedysponowana. Zaczęła się zwykła krzątanina. Mycie dzieci, ubieranie, słanie łóżek. Śniadanie przy rodzinnym stole bo tego wymaga Mama. Piotruś się wierci jak zwykle. Chciał Kasię uszczypnąć i zrzucił talerz z kaszką na podłogę. Marek zgrzytnął zębami. Małgosia spojrzała na niego i spokojnie powiedziała: weź ścierkę i posprzątaj. Bez słowa ścierał pół podłogi w kuchni.
Już mieli wychodzić gdy Kasia rozbeczała się. Co się stało? Zapomniałam odrobić lekcję z polskiego. Ty pójdziesz do Pani powiedział Marek do żony, Ona mnie nie znosi, a ja Jej.
Zajechali pod przedszkole. Marek odpasał Piotrusia i wyciągnął z samochodu. Na korytarzu dopadła ich Kierowniczka i wydarła się: - Dziś już 14-ty, a Pan jeszcze nie opłacił przedszkola! Co miał zrobić? Powiedział; - Przepraszam, zaraz w pracy zrobię przelew. I pomyślał: - "Ty cholerna małpo, chętnie bym cię udusił. Muszę to znosić bo w przyszłym roku nie przyjmie Piotrusia."
Pod szkołą długo czekał na Małgosię. Wyszła wściekła. Co się stało? Wyobraź sobie, że ta stara panna, kretynka, przez 10 min. tłumaczyła mi jak wychowywać dzieci!
Stali w korkach. Kasia była spóźniona kilka minut. Zanim On dojechał do swojej pracy była już blisko dziewiąta. Przywitał Go szef: -" Co to Panie inżynierze, żona Pana piersią przygniotła i nie mógł Pan wstać?" - i zaczął się kretyńsko śmiać z tego głupiego żartu. Pracował 8 godzin bardzo intensywnie. Nareszcie koniec. Jutro piątek, a potem dwa dni spokoju.
Kiedy rodzina, w komplecie, zasiadła do obiadu dochodziła piąta. Marek oświadczył: "Przez sobotę i niedzielę będę tylko leżał na kanapie." O, powiedziała Małgosia, zapomniałam Wam powiedzieć, że jutro przyjeżdża moja Mama".
Przyjazd teściowej nie ucieszył Marka. Była to dobra kobieta, pod warunkiem, że cały świat kręcił się wokół niej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz