Dowcipy

sobota, 13 grudnia 2014

Humoreska nr 31. Małżeństwo w supermarkiecie

Co by tu jeszcze...
  
     Piotr od zawsze był małomówny. Kiedyś, koledzy nawet nazywali go mrukiem. Dziś, po 28-śmiu latach małżeństwa, w swoim domu odzywał się bardzo rzadko. Jego żona - Helena - dla równowagi, gadała bez wytchnienia. Nie kłócili się. Bo jak kłócić się z takim mrukiem? Nie jeden raz Helcia Mu naubliżała, nie jeden raz go pouczała, nawet płakała, a On nic. Kiedyś niewytrzymała i rzuciła się na niego z pięściami. Odepchnął Ją tak mocno, że aż upadła, na szczęście na tapczan. Od tego czasu już nie próbowała swoich sił.  
          Dochody mieli stałe i wysokie. Ich dwoje dzieci już się usamodzielniło, więc żyli dostatnio. Helcia była znana, wśród swoich przyjaciółek, nie tylko z gadatliwości, ale i z uwielbiania zakupów. Z tej przyczyny ich wielki dom był niesamowicie zagracony. Każdy pokój, a w nim każdy kąt był wypełniony po kres możliwości. W 90 % były to przedmioty nigdy nikomu nie potrzebne jak np.: figurki porcelanowe, komplet minerałów z gór Świętokrzyskich, wietnamski kapelusz stożkowy, puzderka, pudełka, flakony, flakoniki, najrozmaitsze wazy, dziesiątki lalek i wiele, wiele innych niepotrzebnych  bubli.
         Co najmniej dwa razy w miesiącu, Helcia zarządza wyjazd na zakupy bieżące. Jechali wówczas do supermarketu. Tak było i w ostatni wtorek. Helcia wzięła wózek. Piotr szedł za nią, oczywiście bez  słowa.
         - Weź drugi wózek, może nam się przydać - zarządziła Helcia. Piotr wziął wózek i poczłapał za żoną. Najpierw poszli na dział chemiczny. Wkładała do kosza szampony, różne czyścidła, proszki do prania, mydła, pasty, odżywki, waciki, podpaski i wiele innych rzeczy, potrzebnych lub nie. Po godzinie kosz Helci był pełen, wiec warknęła na Piotra:
         - Czego się gapisz, weź ten kosz, a daj mi swój.
         Po następnej godzinie drugi kosz był wypełniony z czubem.
         Stanęli przy kasie.
         - O Boże, - wrzasnęła Helcia- zapomniałam kupić papieru toaletowego!
         Na to, po raz pierwszy tego dnia odezwał się Piotr: - Po jaką cholerę potrzebny Ci papier toaletowy?  Będziesz przecież miała 50 metrów paragonu.