Dowcipy

poniedziałek, 15 października 2018

HUMORESKA NR 69 WIDMO ŚMIERCI




Znalezione obrazy dla zapytania noworodek





            Klara i Czesław byli małżeństwem już szósty rok gdy to się wydarzyło. Mieszkali na przedmieściu, w niewielkim domku, razem z teściami. Tak się ułożyło, że tak oni jak i teściowie byli bardzo religijni. Każdego wieczoru wszyscy odmawiali pacierz na klęczkach, a czasem i rano jak mieli na to czas. W niedzielę chodzili do kościoła.
           Pobrali się z miłości i już przed ślubem postanowili, że będą mieli troje dzieci. Mijał rok za rokiem , a dzieci nie było. Modlili się żarliwie do Boga wszechmogącego o ciąże, chociaż jedną. Klara ze swoją Matką odbyły pielgrzymkę do Częstochowy w tej intencji. Skutku nie było. Teść zaproponował zastanowienie się nad adopcją. Czesław podchwycił tę myśl i zaczął dowiadywać się jak wygląda taka procedura.
          Dowiedział się o dwojgu dzieci, których rodzice zginęli w wypadku samochodowym. Na naradzie rodzinnej wszyscy zgodnie stwierdzili, że to jest dobry pomysł i na pewno Bogu się spodoba. Tygodniami załatwiano formalności i wtedy Klara powiedziała, że chyba jest w ciąży. Zagotowało się. Wizyta u lekarza potwierdziła szczęście rodzinne. Już nikt nie myślał o adopcji. Przyszłą matkę nosili na rękach. Niebawem ustalono, że to będzie córka. Pozostało tylko wybrać imię i czekać.
          Basia urodziła się silna i zdrowa.  Ważyła prawie 4 kilo. Była pięknym dzieckiem, a dla babci najpiękniejszym na świecie.  W wieku 5 lat nauczyła się pisać i czytać. Gdy miała 6 lat zauważono u niej nietypową cechę: - umiała przewidywać czasem przyszłość. Pewnego dnia, bawiąc się lalką, powiedziała: - Mamusiu idzie do nas Ciocia Henia. Rzeczywiście za chwilę przyszła. Innym razem: - Dziadkowi coś się stało, nie może sam wrócić z pola. I tak było. Umiała też przewidzieć pogodę na następny dzień.
          Nauczono ją pacierza i innych modlitw. Bez trudu nauczyła się kilku litanii. Babci opowiadała, że w nocy rozmawia z Matką Boską. Ku zdziwieniu Rodziców czasem zachowywała się jak dorosła osoba. Uwielbiała kiedy Ojciec układał ją do snu.  Wtedy mówiła, że będzie się modliła po swojemu. Jej modlitwa była taka: Panie Boże pobłogosław Dziadka, Babcie, Tatusia i Mamusię. Amen.
          Pewnego razu, gdy Basia miała już 7 lat, zmieniła treść swojej modlitwy: - Panie Boże pobłogosław Babcie, Tatusia, Mamusię, a Dziadka zabierz do siebie, do Krainy Wiecznej Szczęśliwości. Amen.
           Na drugi dzień Dziadek zmarł. Wszyscy byli tym zaskoczeni, bo nie chorował.
           Po miesiącu, kładąc się spać, Basia tak się modliła - Panie Boże pobłogosław Tatusia i Mamusię, a Babcię zabierz do siebie, do Krainy Wiecznej Szczęśliwości. Amen.
           Na drugi dzień Babcia zmarła. Czesław był w rozterce. Zastanawiał się czy ma o tym powiedzieć  księdzu na spowiedzi, czy może porozmawiać z Klarą? Jednak postanowił, że poczeka aż sprawa sama się wyjaśni.
           Minęły dwa tygodnie, a Basia tak zaczęła się modlić: - Panie Boże pobłogosław Mamusię, a Tatusia zabierz do Krainy ...
           Czesław dalej nie słuchał. Wybieg na powietrze. Czuł w sobie widmo śmierci. Żal mu było umierać. Miał dopiero 47 lat. Do głowy cisnęło mu się mnóstwo pytań.
           Co może jeszcze zrobić? Czy powiedzieć Klarze? Czy warto jutro iść do pracy?
           Do pracy poszedł. Przesiedział 8 godz. nic nie robiąc. Ciągle wsłuchiwał się w rytm własnego serca. Zdziwiony, że jeszcze żyje powlókł się do domu.
           Na progu powitała go Klara. Wyobraź sobie, że tu w naszym domu zmarł przed godziną listonosz. Jak upadł wezwałam pogotowie. Tylko stwierdzili zgon, na zawał...