Dowcipy

piątek, 7 sierpnia 2015

Humoreska nr.38. GŁUCHONIEMY


                 Znalezione obrazy dla zapytania podróż pociągiem        

              Działo się to w tak dawnych czasach, kiedy to maturzystki były na ogół cnotliwe i  nie krępowały się tego.
         Hanka z Basią, przyjaciółki, studentki drugiego roku SGH, umówiły się, na wspólną podróż do rodzinnej Iławy, na Dworcu Zachodnim w Warszawie. Hanka przyszła pierwsza. Wyglądając przez okno wagonu zobaczyła Basię idącą, z ich wspólną znajomą, Ksenią. Ksenia też była z Iławy i studiowała na czwartym roku SGGW. Od kilku miesięcy była mężatką.
             Wszystkie były bardzo rade z tego spotkania, tym bardziej, że miały dla siebie cały przedział. Hanka z Basią "umierały" z ciekawości - jak to jest być żoną. Szykowała się wspaniała pogaduszka. Niestety, w chwili gdy pociąg ruszał, drzwi otwarły się z wielkim hukiem i wszedł przystojny młodzieniec, w czarnym garniturze i białej koszuli. Wskazał wolne miejsce przy drzwiach i zaczął wydawać nieartykułowane dźwięki - coś w rodzaju - och, ach. Rozlokował swoje liczne bagaże, a następnie podszedł do okna i otworzył je z taką siłą, że aż wagon zakołysał się.  Gestykulował i powtarzał swoje - och, ach - jak by chciał powiedzieć, że w wagonie jest duszno.
                Dziewczyny zamarły. Były zszokowane. On usiadł, rozłożył "Ekspres Wieczorny" i zagłębił się w lekturze. Pierwsza odezwała się Basia: 
                 - On jest głuchoniemy, chyba nie ma powodu do obaw.
                 - A taki przystojny, szkoda człowieka - zawtórowała jej Hanka.
            Rozpoczęły rozmowę, początkowo szeptem, potem coraz bardziej swobodnie. Najpierw o studiach, potem o rodzinach, wreszcie o studentach jako kandydatach na męża. Hankę interesowało jak Ksenia poznała swojego i kim on jest? Czy jest szczęśliwa? Czy bała się "nocy poślubnej"?
                  Ksenia się śmiała i powiedziała, że jej "noc poślubna" odbyła się w dzień i w jego kawalerce na długo przed weselem. Jest szczęśliwa, lubi tę zabawy i żałuję tych lat, które spędziła w cnocie.
            Wśród śmiechów i żartów, niewiadomą kiedy, minęło 3,5 godziny. Pociąg zbliżał się do Działdowa. Udający dotąd śpiącego " głuchoniemy" wstał, pozbierał swoje bagaże, ukłonił się pięknie dziewczynom i wychodząc powiedział: Miałem bardzo interesującą podróż.