Dowcipy

środa, 6 kwietnia 2016

HUMORESKA nr 49. ROZSĄDNA ŻONA ???


                                          Znalezione obrazy dla zapytania złote gody                              

      Złote gody Grabowskich były piękne, huczne i wystawne. Jubilatka dostała 50 purpurowych róż od męża i wiele cudnych kwiatów od gości. Do wytwornej restauracji zaproszono 38 osób. Były przemówienia Jubilata, Jubilatki i kilku gości. Wszystkie dotyczyły udanego i szczęśliwego małżeństwa.
      Franciszek Grabowski urodził się w 1941 roku w małym miasteczku w kolejarskiej, wielodzietnej rodzinie. Już w szkole średniej zainteresował się tenisem stołowym. Był wyjątkowo sprawny fizycznie toteż odnosił sukcesy w tenisie. Dostał stypendium co pozwoliło mu ukończyć szkołę średnią. Będąc zawodnikiem drugiej ligi, bez problemu został przyjęty na studia. Skończył psychologię na Uniwersytecie Warszawskim. Podjął pracę  w prowincjonalnej Wyższej Szkole Pedagogicznej. Zdolny, pracowity i ambitny szybko zrobił doktorat, potem habilitację i w 42 roku życia został mianowany profesorem.
     Zaraz po studiach ożenił się z piękną Halinką, pielęgniarką. W cztery miesiące po ślubie urodziła mu córkę Urszulkę. Ciągle grał w tenisa, ale już nie jako zawodnik tylko dla przyjemności. Z czasem stał się trenerem, a potem kierownikiem sekcji tenisowej na Uczelni.
    Od zawsze miał słabość do kobiet. Okazji było wiele. A to asystentka, a to kierowniczka dziekanatu lub rozwiedziona doktorantka. W latach siedemdziesiątych i osiemdziesiątych, na WSP,  były utworzone trzyletnie studia zaoczne dla czynnych nauczycieli. Zdać egzamin z psychologii u docenta, a potem u profesora Grabowskiego nie było łatwo, szczególnie ładnym kobietom. Tajemnicą „pony szynela” było, że docent chętnie zalicza psychologię i nauczycielki. 
     Zapracowany Franek rzadko miał czas dla żony i córki. Halinka nie była idiotką i oczywiście wiedziała lub domyślała się co wyczynia jej małżonek. Przez te wszystkie lata miała nawet kilka telefonów od „życzliwych przyjaciółek”, które gotowe były udzielić Jej szczegółowych informacji o zdradach męża. Nigdy z nich nie korzystała. Nigdy też nie zdradziła się jednym słowem przed swoim Franiem, że cokolwiek wie lub się domyśla. 
       W rodzinie panował ład i porządek. Obowiązki były podzielone. Franek, jak był w domu, chętnie zmywał naczynia, odkurzał, sprzątał i opłacał wszystkie świadczenia. Woził, prawie zawsze, Halinkę samochodem gdzie tylko chciała. Dorastająca Urszulka, studentka, domyślała się lub dowiadywała  o wyczynach Tatusia. Próbowała na ten temat porozmawiać z Mamusią. Ta jednak stwierdziła kategorycznie, że to jest sprawa między rodzicami i Jej nic do tego. 
      Na drugi dzień po, uroczystościach jubileuszowych, do Babci Halinki przyszła Urszulka ze swoimi córkami – Kasią i Moniką. Oczywiście Halinka była bezgranicznie szczęśliwa gdy ściskała swoje ukochane, cudowne wnuczki. Kiedy było już po uściskach, po opowieściach o udanej wczorajszej imprezie Urszulka zapytała: - Powiedz mi Mamo jak Ty, przez te wszystkie lata, mogłaś tolerować takie wybryki Ojca? 
       Moja Urszulko, czy Ty myślisz, że poza awanturami i ogólnym piekłem w domu, by się coś zmieniło? Mnie było ostatecznie wszystko jedno czy On gra w tenisa czy w penisa – powiedziała Halinka.
   

                                        ?