Dowcipy

niedziela, 11 września 2016

Humoreska nr 51. FATALNY BŁĄD

Znalezione obrazy dla zapytania klatka schodowa
                                      
                                          
Dorota miała 32 lat i była wdową. Jej mąż, 5 lat temu, został śmiertelnie potrącony na przejściu dla pieszych. Mieszkała sama, w dużym mieszkaniu, w wieżowcu, na Ursynowie. Cierpiała, nie tyle z braku męża, co z braku dziecka.  Uczucia macierzyńskie doskwierały Jej każdego dnia. Rozglądała się wciąż, ale nie spotkała takiego, który  mógł być ojcem Jej dziecka.                   
                                                                                                                                                                                                                      Kiedyś wracając z pracy spotkała, przy windzie, Stefana. Zapytała Go czy nie zna jakiegoś hydraulika, bo od tygodnia nie może doprosić się fachowca ze Spółdzielni, a kran wciąż kapie. Opowiedział, że nie zna, ale jeżeli jest jego sąsiadką to on, chociaż tylko inżynier elektryk, powinienem uporać się z tym kranem.                                                                             Mieszkam na siódmym piętrze, pod 19-stką, zaszczebiotała przymilnie. - To Pani mieszka dokładnie nad nami. Przyjdę za godzinę.     Stefan miał żonę Wandę, ośmioletnią córkę Kasię i o dwa lata starszego Maćka. Byli przeciętną rodziną na dorobku. Żyli zgodnie bez sensacji. Powiedział żonie gdzie i po co idzie. Zebrał narzędzia i uszczelki i wyszedł.
      Kiedy zapukał do Jej drzwi, otworzyła Mu natychmiast. Stała uśmiechnięta, elegancka i pachnąca. Zabrał się za kran. Ona patrzyła jak sprawnie i celowo wykonywał każdy ruch. Po kilku minutach było po robocie. Podeszła do kranu, sprawdziła dwukrotnie jego działanie, a potem, bardzo blisko, do niego i pocałowała Go w usta. Był zszokowany.
      Wzięła Go za rękę, zaprowadziła do pokoju i powiedziała:  napijemy się. Pili koniak i kawę. Patrzyli na siebie i oboje wiedzieli, że na tym się nie skończy. I nie skończyło się. Zostali kochankami. Spotykali się ukradkiem i na krótką. Postanowili, że muszą się sobą nacieszyć.
      On załatwił sobie w pracy wolny poniedziałek i wtorek. Wczesnym wieczorem w niedzielę, rodzina pomagała Mu pakować się na wyjazd w delegację do Gdańska. Pożegnał się i poszedł piętro wyżej. Dorotka była już w negliżu. Rozebrała Go. Zrób coś do picia – powiedział – nareszcie mami dużo czasu. Dobrze, a Ty w tym czasie wyrzuć śmieci do zsypu. Ubrał piżamę i zszedł na półpiętro, wyrzucił śmieci i zamyślony o rozkoszach jakie go czekają zszedł jeszcze niżej – prosto do swego mieszkania.
         Pierwsza zauważyła Go Kasia i wykrzyknęła na cały  głos: Co Tatuś tu robi w piżamach???