Humoreska nr 88 CZAS EPIDEMII
- Halo policja?
- Tak policja, słucham.
- Panie władzo, u mnie za ścianą, sąsiad
urządził balangę. Jak to u niego w zwyczaju sprosił pół bloku, jedzą, piją, drą
mordy i śpiewają, a przecież jest zakaz zgromadzeń. Taka balanga w czasie
epidemii woła o pomstę do nieba. Przyjedźcie i zróbcie tu porządek.
- Dzwoni pan pewnie dlatego, że pana nie
poprosili na balangę, bo wiedzą, że z pana kapuś, ale do rzeczy: pana imię i
nazwisko, adres?
- Czy muszę podawać swoje nazwisko? Pan nie
przedstawił się, a powinien.
- Widzę, że pan jest dobrze zorientowany,
więc nazywam się aspirant Wojciech Cegielski, powiatowa komenda policji,
wystarczy? - Teraz słucham.
-
Panie Cegielski, ja i cała moja rodzina jesteśmy członkami Prawa i
Sprawiedliwości. Wiemy co w Polsce wolno, a co nie wolno. Podam Panu adres
gdzie ta balanga odbywa się: - ulica Okrężna 12 mieszkania 6. Daje panu 20
minut na przysłanie tu patrolu.
- Nie tak szybko towarzyszu z PiS-u.
Wszystkie patrole zostały wysłane do Warszawy zabezpieczać protest kobiet
przeciw ustawie zaostrzającej prawo do aborcji. Wolnego patrolu, puki co, nie
ma.
- Przemądrzały aspirancie, najpierw powiem
co myśli moja kochana żona o tych protestach: - Ta swołocz najpierw puszcza się
gdzie popadnie i z kim popadnie, a potem chciałaby żeby je w szpitalach
skrobali za państwowe pieniądze. Policja powinna lać pałami te ladacznice może
by posłuchały Pana Prezesa. Przecież tłumaczył, że dziecko, nawet takie które
umrze zaraz po porodzie będzie miało szanse na ochrzczenie. Pan wice minister
dodał, że rodzina będzie miała możliwość pożegnania się z nim i godnie go
pochować. Po drugie, mój szwagier jest wysoko we władzach PiS, przyjaźni się z
Panem ministrem i często bywa u Pana prezesa. Wystarczy moje jedno słowo i taki
aspirant Cegielski wyląduję w Gołdapi lub Medyce, a może będzie wolał zakończyć
karierę w policji?
- Dobrze, może uda mi się wysłać, pod
wskazany adres, patrol z drogówki, ale to nie będzie szybko.
- Panie aspirancie, powiem panu, że naszą
rozmowę nagrywam, a pan ubliżył mi nazywając mnie kapusiem, a potem
towarzyszem. Ja tego nie popuszczę, będą o tym wiedzieli pana przełożeni.
Aspirant usłyszał odkładaną słuchawkę i
pomyślał: a to pech, że też ma mnie musiała trafić taka kanalia. No to zobaczymy – ten się śmiele, kto ostatni
się śmieje.
Popatrzył w grafiki drogówki i ucieszył
się. Dowódcą patrolu był aspirant Kędziora Stefan, nie tylko jego serdeczny kolega
ale też daleki kuzyn. Zadzwonił do niego i przedstawił całą sytuację.
Zaraz tam jadę, powiedział Stefan. Rozpędzę
balangę, wypiszę niewielki mandat, a gospodarzowi szepnę kto go zakablował.
Jestem pewien, że jutro będzie wiedziało pół osiedla kto jest kablem i ludzie
będą pluli na tego gorliwca, a dzieci będą za nim wołały: - gumowe ucho, gumowe
ucho, gumowe ucho … Myślę, że się zastanowi czy warto zadzierać z
funkcjonariuszami policji.