Już w październiku skrzyknęli się ze znajomymi na bal sylwestrowy na Zamku w Lidzbarku Warmińskim w Hotelu " Krasicki". Grzegorz zarezerwował na trzy doby luksusowy apartament z widokiem na fosę, zamek i dziedziniec hotelowy. On pływał w basenie i grał w bilarda. Ona korzystała ze wszystkich dobrodziejstw SPA. Chodzili na spacery po urokliwej okolicy.
Bal rozpoczynał się o 21-szej. Po południu 1,5 godz Ewelina siedziała u fryzjera, a potem jeszcze godzinę u kosmetyczki. O 20-stej zaczęła "pracować" nad swoją garderobą. Ubrała czarną koronkową suknie, pod nią jedwabną czarną halkę. Obie kończyły się 15 cm powyżej kolan. Rajstopy prosto z Paryża. Miała problem z butami. Przywiozła trzy pary. Wybrała szpileczki czarne nakrapiane złotą siatką. Stała przed lustrem, była pewna,że pokazuję ani za mało ani za dużo.
Orkiestra grała świetnie. Jedzenie wytworne i obfite. Koniak lał się strumieniami.Humor dopisywał. Ewelinka była w swoim żywiole. Wszędzie dostrzegała podziw w oczach panów i zazdrość u pań. O północy, gdy strzelały korki szampana, gdy przytuliła się do Grzesia jak składał jej życzenia, poczuła nieprzepartą chęć bycia z nim, już teraz, w łóżku.
Wracali o czwartej. Szczęśliwi. Grześ lekko chwiał się na nogach. Ty idź pierwszy do łazienki - zarządziła. Rozebrała się, wzięła prysznic. Wcierając się w puszysty ręcznik poczuła jak nabrzmiewają jej sutki. Jeszcze tylko odrobina perfum, które tak lubi Grześ, na szyję i piersi. Prawie biegła do sypialni.
Oniemiała. Grześ wykręcony do ściany głośno chrrrapał ...