Zaczęło się od tego, że Tereska zauważyła wyraźny spadek zainteresowania figlami małżeńskimi u swojego Frania. Małżeństwem byli od 18-stu lat. Mieli dwie córki bliźniaczki i ładny dom, a przy nim spory zakład rzemieślniczy. Zatrudniali 12 osób. Ona zajmowała się papierami, a on produkcją.
Teresa urodziła się w Ząbkach pod Warszawą. W dzieciństwie ciągle chorowała, była uczulona na sierść zwierząt. Uraz do psów i kotów pozostał jej na zawsze. Franek był synem chłopa z Mazowsza. Kochał pola, lasy i zwierzęta. Ogólnie rzecz biorąc byli dobrym małżeństwem. Aż tu, niewiadomą skąd taki brak zainteresowania igraszkami.
Nie dawało to spokoju Teresie. Miała wgląd w ich konto i mogła śledzić płatności męża kartą. Jego zajęcie polegało m. in. na ciągłych wyjazdach i nie sposób było go zawsze kontrolować. Od pewnego czasu, wydawało się jej, że pewne jego wydatki, choć nie wielkie, są jednak podejrzane. Doszła do wniosku, ani chybi, musi mieć jakąś babę. Co tu robić?
Pogrzebała w internecie i znalazła detektywa. Umówiła się z nim na spotkanie. Przedstawiła mu swój problem. Powiedział jej, że to dla niego sprawa banalna. Może podjąć się śledzenia, ale to będzie kosztowało 10000zł za dwa tygodnie. Była zszokowana. Jednak doszła do wniosku, że małżeństwo jest ważniejsze jak pieniądze i przelała mu na konto tyle ile chciał.
Dokładnie po dwóch tygodniach, pan detektyw zjawił się u Teresy upewniwszy się przedtem, że będzie sama. Oczekiwała go z bijącym sercem. Tak przedstawił wyniki swoich dociekań: - Jest kobieta, mieszka na przedmieściu na ulicy Ogrodowej 6. Mąż jeździ do niej dwa razy w tygodniu i spędza u niej około godziny. Zawozi duże torby z zakupami. Ona nazywa się Wanda Gross i ma 7 kotów, a ponadto karmi wszystkie koty z okolicy. Pani mąż zawozi karmę dla tych zwierząt. Karmi je i się z nimi bawi. Pani Wanda ma78 lat i ma męża jeszcze starszego.
Teresa odetchnęła z ulgą. Uśmiech zagościł na jej twarzy po raz pierwszy od wielu tygodni.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz