Dowcipy

poniedziałek, 9 maja 2022

hUMORESKA NR 109 S T R A Ż N I K

            


                                 S T R A Ż N I K   

     Gdy Władek był schylony i zbierał kurki, z tyłu usłyszał głośne – „Nie ruszaj się, ręce do góry!” Wyprostował się i obrócił. Pierwsze co zobaczył to pistolet skierowany do niego. Trzymał go w ręce postawny mężczyzna w jakimś mundurze. Władkowi odebrało mowę, za to mundurowy gadał jak najęty: „Mam cię draniu, zbierasz grzyby w rezerwacie przyrody, będzie cię to drogo kosztowało. W lesie Kabacki można spacerować po wyznaczonych szlakach i nic więcej. Dawaj dokumenty i to szybko!

     Władek odstawił koszyczek i spokojnym głosem powiedział: -„ Schowaj pan tę pukawkę i powiedz mi coś za jeden i jakim prawem straszysz ludzi.” Wyjął z portfela dowód osobisty i trzymając go w ręce, powiedział: „ No kto ty?”

     Spokój Władka udzielił się widocznie mundurowemu bo zaczął mówić normalnie, trochę się jąkając. „Nazywam się Józef Gawenda, jestem strażnikiem przyrody i mój Komendant nakazał mi chronić ten las przed grzybiarzami, a złapanych na gorącym uczynku karać mandatami. Pan zapłaci 500zł.”

    - A pan napisze raport dla przełożonego, czy tak? To masz pan tu mój dowód żebyś wiedział  kogo złapałeś.

     - O tak, będę musiał pisać ten cholerny raport, a tego bardzo nie lubię.

     - Panie Gawenda, ja byłem nauczycielem języka polskiego i dla mnie taki raport to pestka. Jak pan masz na czym pisać, to ja panu podyktuję. Siadajmy na tym powalonym drzewie i do roboty.

      - Bardzo chętnie panie Kowalski, dziękuję.

      Usiedli. Do kogo ten raport to pan sam napiszę. Dyktuję treść:

      W dniu dzisiejszym, na patrolu w Lesie Kabacki, w siódmym kwartale, dostrzegłem grzybiarza w odległości około 200m. Po długiej i wyczerpującej pogoni dopadłem złoczyńcę,  z trudem powaliłem go na ziemię i skułem mu ręce na plecach.

      - Panie Kowalski – przecież tak nie było.

      - Nie szkodzi panie Gawenda. Po pierwsze tu niebyło pana przełożonego, a po drugie niech wie jaką trudną i niebezpieczną pracę pan wykonuję.

      - Właściwie to pan ma rację.

      - To pisz pan dalej.

      Z jego dokumentów wynika, że nazywa się Władysław Kowalski, mieszka w Piasecznie, na ul. Onufrego Zagłoby 7 m 3. Ma lat 85, jest lekko zgarbiony i powłóczy lewą nogą. Miał w koszyku około 20 deka kurek i jednego prawdziwka. Grzyby rozrzuciłem po lesie żeby się posiały, a jemu wystawiłem mandat na 500 zł.

     Ten niepoprawny obywatel oświadczył, że mandatu nie przyjmie i nie zapłaci. Dalej tłumaczył, że jest samotny i ma 1300zł emerytury, że jak zrobi opłaty to mu zostaje 500 zł. Kupuję w Auchen, raz na tydzień kości i na nich gotuję zupy. Na chleb mu ledwie starcza. Na grzyby chodził zawsze i dalej ma taki zamiar. Jeśli uda mu się znaleźć więcej to sprzedaje na targu i wtedy może kupić kilka puszek piwa.

     Powiedział też, że będzie czekał na przyjście policji, żeby go aresztowali. Do aresztu pójdzie z ochotą, bo tam dają dobrze zjeść i to za darmo. Jak posiedzi ze trzy miesiące, to zaoszczędzi kupę forsy.

     Pouczyłem tego niepoprawnego draba o zakazie zbierania runa leśnego i o tym, że recydywista jest bardziej surowo karany. Następnie wyprowadziłem go na skraj lasu i dopilnowałem żeby nie wrócił. Co dalej trzeba zrobić tym Kowalskim to oczywiście Pan Komendant dobrze wie.

     Myślę, ze dzisiaj zrobiłem kawał dobrej roboty i zasługuję na uznanie Pana komendanta.

     -Dziękuje Panie Władysławie Kowalski, niech Pan dalej zbiera te grzyby!!!

 


Brak komentarzy: