Dowcipy

niedziela, 2 czerwca 2019

Humoreska nr 73 OKNO BEZ HACZYKA

Znalezione obrazy dla zapytania rodzaje okien


              - Ty oczywiście nie pamiętasz, że za tydzień, w środę, będzie nasza sześćdziesiąta rocznica ślubu.
          - Od tego jesteś Ty, masz dobrą pamięć szczególnie do niepotrzebnych rzeczy, a już o swoich rzekomych krzywdach to nigdy nie zapomnisz.
      -  Wiesz co Ci powiem Stary – Ty już zupełnie stetryczałeś, zawsze byłeś marudny, ale ostatnio jesteś nie do wytrzymania. To co będzie z tą rocznicą?
       -  Uczcimy ją minutą ciszy!
      -  Wstydził byś się chrzanić takie farmazony. Jak zwykle wszystko na mojej głowie. Spodziewałam się tego po Tobie. Rozmawiałam z Kasią. Na jedynej mojej córuni zawsze mogę polegać. Ty oczywiście nie wiesz ile osób ma nasza rodzina, to ja Ci wyliczę: chyba jeszcze pamiętasz, że mamy dwóch synów i Kasię, ich małżonkowie i siedmioro wnucząt to 13 osób. Dodać trzeba te troje cudownych prawnucząt i nas dwoje to razem 18.
       -  Nie będę sobie urabiała rąk, a do tego u nas byłaby wielka ciasnota. Oczywiście żadna synowa nie pali się do robienia imprezy u siebie. Twoja duma, najstarszy syn Jacek, załatwi co trzeba w restauracji „Siwy dym”. Mam trochę grosza, więc pomyślałam, że raz na 60 lat stać nas na taki wyskok. Wnuki i prawnuki będą lepiej nas pamiętały. 
         - To powiadasz, że to już 60 lat? Boże kiedy to minęło? Nic tak dobrze nie pamiętam jak to kiedy wchodziłem do Twojego pokoju, w nocy gdy wszyscy spali, przez okno. Okno nie miało haczyka, wystarczyło je lekko podważyć i już było otwarte. Ty udawałaś, że śpisz. Dopiero gdy byłem u Ciebie pod pierzyną dziwiłaś się skąd ja tu jestem. Pomyśleć, gdyby nie brak haczyka, a potem Twoja ciąża, to byś była dziś starą panną.
       - Widzicie go ludzie jaki mądrala się znalazł. Wszyscy kawalerzy we wsi za mną latali, a najwięcej Józek Rochna. I nie był gołodupiec taki jak Ty. Miał 15 ha dobrej ziemi, to było coś. Wyszłam za Ciebie bo byłam zakochana i w ciąży, a ponadto chciałam mieszkać w mieście. Myślałam, że tam będzie raj. Pamiętasz, mieszkaliśmy w takiej wynajętej klitce. Ja opiekowałam się Jackiem, a Ty zarabiałeś grosze. Gdyby mi Matka nie przywoziła jedzenia to byśmy głodowali.
       - Nie było tak źle, przecież zarabiałem dobre pieniądze.
    - Mój drogi, gdybym nie zmusiła Cię do skończenia kursu spawania w osłonie argonu, a potem zrobienia matury to byś do końca życia był zwykłym robolem. To dzięki mnie zostałeś kierownikiem spawalni w „Metalowcu” i zyskałeś szacunek u ludzi.
      -  Ja Ci nie wypominam, że bawiłem dzieci gdy Ty studiowałaś na WSP.
      - Ale dzięki temu zostałam kierowniczka przedszkola i wtedy skończyła się bieda. Stać nas było na dużego fiata. A Ty pękałeś z dumy gdy pojechaliśmy na wieś samochodem.
      - Bo było z czego. Ja pierwszy z całej wsi miałem samochód, a Ty o niczym innym nie myślałaś tylko o strojach. Ciekawe dla kogoś się tak stroiłaś? Ilu miałaś kochanków?
      - Nie wiedziałeś, nie wiesz i nigdy się nie dowiesz. Mówisz, że ja się stroiłam, ale byłam damą i ludzie oglądali się za mną. A Ty miałeś kochanki? Na pewno nie, bo ja bym to wywęszyła. Owszem lubiłeś gapić się na cycki i do dzisiaj Ci  to pozostało, chociaż nie wiem już po co. Było minęło, ważne, że nasze dzieci wyszły na ludzi, pokończyły studia.       
     - Najwięcej martwiłam się o Marcina. Zawsze był safandułą, taki jak Ty,  był moment, że myślałam – skończy jak alkoholik. Chyba odziedziczył te skłonności po moim Dziadku. Na szczęście znalazł to Helusie, a właściwie to ona go znalazła i zaprowadziła do ołtarza. Nieraz dziwię się jak taka mała kobietka potrafi ujarzmić takiego wielkiego chłopa. Widzę, że ten Marcin nie puści bąka jak mu Helusia nie pozwoli.
      - Dzieci, wnuki, to teraz nie moje zmartwienie. Martwię się o Ciebie. Skończyłeś Stachu 83 lata i z każdym tygodniem jest co raz gorzej. Nic nie pamiętasz, o wszystkim zapominasz. Jak w zeszłym tygodniu posłałam Cię po zakupy, oczywiście z kartką gdzie było wypisane co i ile masz kupić, to Ty wróciłeś po godzinie z tryumfalną miną i oświadczyłeś mi, że odbyłeś taki spacer jak Ci nakazałam. Po zakupy poszłam sama.
       - Ale Twoje okno bez haczyka pamiętam bardzo dobrze. Pamiętam jak się tuliłaś. Pamiętam waszego duże psa, miał na imię Burek, na wszystkich szczekał, a mię lizał po rękach. Pamiętam jak obroniłem Cię gdy Twój Ojciec chciał Cię uderzyć, gdy powiedziałaś Mu, że jesteś w ciąży. Pamiętam jak na naszym weselu poszliśmy, w nocy, na strych, pokochać się i zaraz na wstępie zarwało się łóżko bo Twój braciszek ze swoimi kumplami podminowali je. Jak ryczeli ze śmiech, w drugim końcu strychu, gdy zrobił się rumor.
       - No dobrze już dobrze, mój bohaterze, a czy pamiętasz jak ma na imię nasza najmłodsza prawnuczka?
       - Oczywiście – Kasia!
       - Mój drogi, Kasia to Twoja córka, a ta cudowna kruszynka to Zosia.
     - Jutro pójdziemy kupić Ci koszulę i krawat, żebyś wyglądał przyzwoicie na tej naszej   uroczystości. Pójdziesz też do fryzjera, chyba trafisz?
       - Oczywiście, że trafię.
       - Na dziś starczy tego gadania, szykuj się do spania, a ja trochę posprzątam.
                                                    …………………………
       - Stasiu, a lekarstwa wziąłeś?
       - Wziąłem.
       - Stasiu, a drzwi zamknąłeś?
       - Zamknąłem.
       -Stasiu, a zęby umyłeś?
       - Umyłem i Twoje też…
                                                                                                   
                                    

Brak komentarzy: