- Ty oczywiście nie pamiętasz, że za tydzień, w środę, będzie nasza sześćdziesiąta rocznica ślubu.
- Od tego jesteś Ty, masz dobrą
pamięć szczególnie do niepotrzebnych rzeczy, a już o swoich rzekomych krzywdach
to nigdy nie zapomnisz.
- Wiesz co Ci powiem Stary – Ty już zupełnie stetryczałeś, zawsze byłeś
marudny, ale ostatnio jesteś nie do wytrzymania. To co będzie z tą rocznicą?
-
Uczcimy ją minutą ciszy!
-
Wstydził byś się chrzanić takie farmazony. Jak zwykle wszystko na mojej
głowie. Spodziewałam się tego po Tobie. Rozmawiałam z Kasią. Na jedynej mojej
córuni zawsze mogę polegać. Ty oczywiście nie wiesz ile osób ma nasza rodzina,
to ja Ci wyliczę: chyba jeszcze pamiętasz, że mamy dwóch synów i Kasię, ich
małżonkowie i siedmioro wnucząt to 13 osób. Dodać trzeba te troje cudownych
prawnucząt i nas dwoje to razem 18.
- Nie będę sobie urabiała rąk, a do tego u nas
byłaby wielka ciasnota. Oczywiście żadna synowa nie pali się do robienia
imprezy u siebie. Twoja duma, najstarszy syn Jacek, załatwi co trzeba w
restauracji „Siwy dym”. Mam trochę grosza, więc pomyślałam, że raz na 60 lat
stać nas na taki wyskok. Wnuki i prawnuki będą lepiej nas pamiętały.
- To powiadasz, że to już 60 lat? Boże
kiedy to minęło? Nic tak dobrze nie pamiętam jak to kiedy wchodziłem do Twojego
pokoju, w nocy gdy wszyscy spali, przez okno. Okno nie miało haczyka,
wystarczyło je lekko podważyć i już było otwarte. Ty udawałaś, że śpisz.
Dopiero gdy byłem u Ciebie pod pierzyną dziwiłaś się skąd ja tu jestem.
Pomyśleć, gdyby nie brak haczyka, a potem Twoja ciąża, to byś była dziś starą
panną.
- Widzicie go ludzie jaki mądrala się
znalazł. Wszyscy kawalerzy we wsi za mną latali, a najwięcej Józek Rochna. I
nie był gołodupiec taki jak Ty. Miał 15 ha dobrej ziemi, to było coś. Wyszłam
za Ciebie bo byłam zakochana i w ciąży, a ponadto chciałam mieszkać w mieście.
Myślałam, że tam będzie raj. Pamiętasz, mieszkaliśmy w takiej wynajętej klitce.
Ja opiekowałam się Jackiem, a Ty zarabiałeś grosze. Gdyby mi Matka nie
przywoziła jedzenia to byśmy głodowali.
- Nie było tak źle, przecież zarabiałem
dobre pieniądze.
- Mój drogi, gdybym nie zmusiła Cię do
skończenia kursu spawania w osłonie argonu, a potem zrobienia matury to byś do
końca życia był zwykłym robolem. To dzięki mnie zostałeś kierownikiem spawalni
w „Metalowcu” i zyskałeś szacunek u ludzi.
-
Ja Ci nie wypominam, że bawiłem dzieci gdy Ty studiowałaś na WSP.
- Ale dzięki temu zostałam kierowniczka przedszkola i wtedy skończyła się bieda. Stać nas było na dużego fiata. A Ty
pękałeś z dumy gdy pojechaliśmy na wieś samochodem.
- Bo było z czego. Ja pierwszy z całej
wsi miałem samochód, a Ty o niczym innym nie myślałaś tylko o strojach. Ciekawe
dla kogoś się tak stroiłaś? Ilu miałaś kochanków?
- Nie wiedziałeś, nie wiesz i nigdy się
nie dowiesz. Mówisz, że ja się stroiłam, ale byłam damą i ludzie oglądali się
za mną. A Ty miałeś kochanki? Na pewno nie, bo ja bym to wywęszyła. Owszem
lubiłeś gapić się na cycki i do dzisiaj Ci to pozostało, chociaż nie wiem już po co. Było
minęło, ważne, że nasze dzieci wyszły na ludzi, pokończyły studia.
- Najwięcej martwiłam się o Marcina.
Zawsze był safandułą, taki jak Ty, był
moment, że myślałam – skończy jak alkoholik. Chyba odziedziczył te skłonności
po moim Dziadku. Na szczęście znalazł to Helusie, a właściwie to ona go
znalazła i zaprowadziła do ołtarza. Nieraz dziwię się jak taka mała kobietka
potrafi ujarzmić takiego wielkiego chłopa. Widzę, że ten Marcin nie puści bąka
jak mu Helusia nie pozwoli.
- Dzieci, wnuki, to teraz nie moje
zmartwienie. Martwię się o Ciebie. Skończyłeś Stachu 83 lata i z każdym
tygodniem jest co raz gorzej. Nic nie pamiętasz, o wszystkim zapominasz. Jak w
zeszłym tygodniu posłałam Cię po zakupy, oczywiście z kartką gdzie było
wypisane co i ile masz kupić, to Ty wróciłeś po godzinie z tryumfalną miną i
oświadczyłeś mi, że odbyłeś taki spacer jak Ci nakazałam. Po zakupy poszłam
sama.
- Ale Twoje okno bez haczyka pamiętam
bardzo dobrze. Pamiętam jak się tuliłaś. Pamiętam waszego duże psa, miał na
imię Burek, na wszystkich szczekał, a mię lizał po rękach. Pamiętam jak
obroniłem Cię gdy Twój Ojciec chciał Cię uderzyć, gdy powiedziałaś Mu, że
jesteś w ciąży. Pamiętam jak na naszym weselu poszliśmy, w nocy, na strych,
pokochać się i zaraz na wstępie zarwało się łóżko bo Twój braciszek ze swoimi
kumplami podminowali je. Jak ryczeli ze śmiech, w drugim końcu strychu, gdy
zrobił się rumor.
- No dobrze już dobrze, mój bohaterze, a
czy pamiętasz jak ma na imię nasza najmłodsza prawnuczka?
- Oczywiście – Kasia!
- Mój drogi, Kasia to Twoja córka, a ta
cudowna kruszynka to Zosia.
- Jutro pójdziemy kupić Ci koszulę i
krawat, żebyś wyglądał przyzwoicie na tej naszej uroczystości. Pójdziesz też do
fryzjera, chyba trafisz?
- Oczywiście, że trafię.
- Na dziś starczy tego gadania, szykuj
się do spania, a ja trochę posprzątam.
…………………………
- Stasiu, a lekarstwa wziąłeś?
- Wziąłem.
- Stasiu, a drzwi zamknąłeś?
- Zamknąłem.
-Stasiu, a zęby umyłeś?
- Umyłem i Twoje też…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz