G A F A
Misia i Jurek poznali się i pokochali
na studiach. Po uzyskaniu dyplomów w !961 roku pobrali się. Na skromnym weselu
wuj Misi podarował im znaczną sumę pieniędzy stawiając jednocześnie warunek, że
te pieniądze mają wydać na wycieczkę w Tatry. Sam był entuzjastą gór i co roku
tam jeździł. Poradził im żeby zamieszkali w schronisku na Hali Kondratowej.
Pojechali.
Żadne z nich wcześniej nie było w
Zakopanym, więc wszystko było dla nich nowe. Polecone Schronisko okazało się
wielkim drewnianym budynkiem. Na parterze była kuchnia, jadalnia i
pomieszczenia gospodarcze. Pietro zajmowało mniejsze i większe pokoje dla
gości. Ogromny strych był wyłożony materacami i tam spali, w swoich śpiworach,
niezamożni goście, Misia i Jurek też. Woda była doprowadzona ze strumienia,
której ujęcie znajdowało się dwadzieścia metrów powyżej Schroniska. Rurą, pod
wpływem grawitacji była rozprowadzona po całym budynku. Ubikacji nie było. Za
to kilkanaście metrów od schodów, pośród pięknych świerków stała drewniana wygódka.
Składała się z trzech kabin. Do każdej prowadziły drzwi, oczywiście z pięknie
wyciętym serduszkiem i dwoma haczykami z zewnątrz i wewnątrz.
Te wszystkie szczegóły budowli obejrzał
Jurek zaraz pierwszego dnia jako świeżo upieczony inżynier budownictwa.
Drugiego dnia przy obiedzie do ich stolika dosiadło się
małżeństwo. Gabriela i Maciej byli rok po ślubie, też po studiach. Od razu
małżeństwa przypadły sobie do gustu. Ponieważ tamci byli tu już od tygodnia udzielali
naszym bohaterom rad jak i gdzie się wybrać. Od tego czasu często się spotykali lub chodzili na wspólne
wycieczki. Szczególnie Gabrysia okazała się miłą i uczynną osobą.
Piątego dnia pobytu, po południu Misia z Jurkiem wybrali się na Kasprowy
Wierch. W drodze powrotnej Jurek poczuł rewolucję w brzuchu. Kiedy byli ze sto
metrów od Schroniska, powiedział do Misi: idź powoli bo ja muszę biec do
wygódki. W biegu rozpiął spodnie i trzymał je w ręce. Dwie wygódki były
otwarte, a trzecia była zamknięta na haczyk. Podciął go i tyłem wskoczył.
Poczuł kogoś pod sobą i jednocześnie usłyszał krzyk. Zerwał się jak oparzony.
Okazało się, że tam siedziała Gabrysia. Przeprosinom nie było końca.
Wszystkiemu był winien Maciek. Miał za zadanie pilnować żeby Gabrysi nikt nie
przeszkodził. Znudziło mu się czekanie,
zamkną żonę na haczyk i poszedł kilka kroków dalej, między świerki, oglądać zachód
słońca.
Nadeszła Misia, gdy opowiedziano jej co
się stało, powiedziała do Jurka: - Nie przypuszczałam, że możesz strzelić taką
gafę.
Piaseczno
13. 03. 2022 rok
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz