Dowcipy

środa, 21 grudnia 2016

Humoreska nr 55. SYLWESTER NA ZAMKU

Religijnych, Muhammad, Religii, Islam, Islamska

                        
            W lutym Ewelina skończy 35 lat. Przy jej wzroście - 168 cm i wadze 64 kg - ma figurę modelki. No może ciut więcej. Właśnie to ciut więcej tak bardzo podoba się ludzkim samcom. Już w dzieciństwie uważaną ją za ładną. Na studiach uchodziła za piękność. Wyszła za mąż mając 25 lat. Raczej z rozsądku  niż z miłości. Owszem Grzegorz podobał się Jej. Miał 30 lat i dobrze prosperującą firmę w Ornecie. Był pierwszym mężczyzną w jej życiu.
               Przez pierwsze lata obowiązki małżeńskie traktowała jak obowiązki. Po urodzeniu syna coś się zmieniło. Dzięki cierpliwości i doświadczeniu Grzesia zaczęła czerpać radość z erotyki. Od kilku lat już nie wyobrażała sobie życia bez seksu. Zawsze było jej przyjemnie gdy była podziwiana za urodę. Dziś szczególnie rajcowało ją pożądanie w oczach znajomych i nieznajomych chłopach. Nie miała zamiaru zdradzać męża. Grześ spełniał wszystkie jej zachcianki.
               Już w październiku skrzyknęli się ze znajomymi na bal sylwestrowy na Zamku w Lidzbarku Warmińskim w Hotelu " Krasicki". Grzegorz zarezerwował na trzy doby luksusowy apartament z widokiem na fosę, zamek i dziedziniec hotelowy.  On pływał w basenie i grał w bilarda. Ona korzystała ze wszystkich dobrodziejstw SPA. Chodzili na spacery po urokliwej okolicy.     
              Bal rozpoczynał się o 21-szej. Po południu 1,5 godz Ewelina siedziała u fryzjera, a potem jeszcze godzinę u kosmetyczki. O 20-stej zaczęła "pracować" nad swoją garderobą. Ubrała czarną koronkową suknie, pod nią jedwabną czarną halkę. Obie kończyły się 15 cm powyżej kolan. Rajstopy prosto z Paryża. Miała problem z butami. Przywiozła trzy pary. Wybrała szpileczki czarne nakrapiane złotą siatką. Stała przed lustrem, była pewna,że pokazuję ani za mało ani za dużo.
            Orkiestra grała świetnie. Jedzenie wytworne i obfite. Koniak lał się strumieniami.Humor dopisywał. Ewelinka była w swoim żywiole. Wszędzie dostrzegała podziw w oczach panów i zazdrość u pań. O północy, gdy strzelały korki szampana, gdy przytuliła się do Grzesia jak składał jej życzenia, poczuła nieprzepartą chęć bycia z nim, już teraz, w łóżku. 
            Wracali  o czwartej. Szczęśliwi. Grześ lekko chwiał się na nogach. Ty idź pierwszy do łazienki - zarządziła. Rozebrała się, wzięła prysznic. Wcierając się w puszysty ręcznik poczuła jak nabrzmiewają jej sutki. Jeszcze tylko odrobina perfum, które tak lubi Grześ, na szyję i piersi. Prawie biegła do sypialni.
               Oniemiała. Grześ wykręcony do ściany głośno chrrrapał ...



Brak komentarzy: