Dowcipy

poniedziałek, 9 maja 2022

hUMORESKA NR 108 CZEGO CZŁOWIEK NIE MOŻE

                                

                             


                                                     CZEGO  CZŁOWIEK  NIE  MOŻE 

       Edyta pracowała w magistracie małego powiatowego miasta. Była nadzwyczajnie pobożna. Regularnie chodziła do  kościoła. Miała narzeczonego Franka. Franek miał 24 lata i nadzieję, że wywinie się od służby w wojsku. Już kilka razy udało mu się, dzięki łapówkom i znajomościom, uzyskać odroczenie.

     Ze ślubem czekali na ostateczne wyjaśnienie sprawy wojska. Dla Edyty była to zmora. Regularnie żyła z Frankiem, a więc grzeszyła. W każdy pierwszy piątek miesiąca chodziła do spowiedzi, wyznając swoje grzechy i obiecując poprawę. Podświadomie wiedząc, że tej obietnicy nie dochowa  klepała bezmyślnie nakazane zdrowaśki.

    Na spowiednika wybrała wikarego Wojciecha. Była pod jego urokiem. Nikt inny, przy ołtarzu tak pięknie nie rozkładał rąk, nikt nie miał tak uduchownionej twarzy, nikt z taką gorliwością nie wygłasza słowa Bożego. Dla niej był istotą spoza ziemi. Po kilku podobnych do siebie spowiedzi ksiądz wikary zwrócił uwagę na Edytkę i przy każdej okazji uroczo się bo niej uśmiechał.

    Na kolejnej spowiedzi oświadczyła Wojciechowi, że przez ostatnie 10 dni nie grzeszyła bo Franka wzięli do wojska i to do marynarki, a to oznacza, że na trzy lata i jest zrozpaczona. Ksiądz długo pocieszał Edytkę i na koniec poprosił ją żeby przyszła do niego, przed wieczorem, bo dostał pralkę i nie wie jak obsługiwać to ustrojstwo. Poszła pełna niepokoju i wielkiego zdenerwowania.

    Garsoniera w której mieszkał ksiądz okazała się duża i luksusowo wyposażona. Najpierw posadził Edytkę przy stole z ciastem i kieliszkami do wina. Niby rozmowa toczyła się normalnie, ale ona była cięgle spięta. Wypiła dwa łyki wina, ale to nic nie pomogło. Wydawało jej się, że obok siedzi istota nadprzyrodzona. Kiedy ksiądz przytulił ją do siebie, a potem zaczął ją rozbierać była całkowicie sztywna i bezwolna. Zaniósł dziewczynę do łóżka i zrobił to na co miał ochotę bez jej udziału, ale to zauważał dopiero jak chciał się wycofać. Nie mógł. Ona bezgłośnie płakała. Po półgodzinnych próbach zdecydował się wezwać pogotowie. 

     Przyjechało. Położyli sklejonych golasów na nosze i przykryli prześcieradłem. Przytomnie zabrali ubranie dziewczyny i sutannę księdza. Na izbie przyjęć młoda lekarka nie wiedziała co zrobić. Zadzwoniła na odział chirurgiczny po pomoc. Przyszedł doktor Zych, znany humorysta, kpiarz i kawalarz. Obejrzał sklejonych golasów i wygłosił oświadczenie: -„Co Bóg złączył człowiek nie może i nie powinien rozłączać.”

     Wszyscy przy tym obecni gruchnęli śmiechem. Było ich sporo: kierowca, sanitariusz, pielęgniarka, sprzątaczka i dwoje lekarzy nie licząc dr. Zycha. Nic przeto dziwnego, że na drugi dzień całe miasto komentowało przygodę księdza Wojciecha, tworząc najdziwniejsze wersje. Przy okazji zastanawiając się czego człowiek nie może i nie powinien.

     Wikary cichutko i szybciutko został przeniesiony do innej parafii.

 

Brak komentarzy: