KRÓL KTÓRY LUBIŁ ZIELONE
Dawno, dawno temu panował w Polsce Król
Kazimierz. Jego największą troską było dobro ludu. Wiedział dobrze, że
magnateria i szlachta zawsze sobie poradzi. Dbał zatem aby chłopom nie działa
się krzywda, a sądy były sprawiedliwe. Co roku, w maju, Król wyruszał na 3
tygodnie w objazd po swoich włościach aby naocznie zobaczyć jak rozwija się
kraj i jak żyją ludzie. Po takiej podróży wydawał różne edykty i zarządzenia.
Lud kochał swego Króla.
Podróżował wspaniałą karetą. Za nim
jechała na kilku pojazdach służba i
zaopatrzenie oraz drużyna rycerzy. Zatrzymywał się w szlacheckich
dworkach lub w magnackich pałacach.
Namiętnością Króla Kazimierza była
przyroda. Kochał las, pola i łąki. Każda pora roku Go cieszyła, ale najbardziej
lubił wiosnę z jej cudowną zielenią. Ten kolor fascynował Go. Jego tron tam
gdzie nie był złoty, był zielony. Większość jego szat była zielona, sypialnia
także w zielonej komnacie.
Pewnego dnia zajechał do pałacu
Branickich. Nie zaskoczył gospodarza, miał magnat swój wywiad. Przyjęcie było
wspaniałe. Witała Króla cała rodzina gospodarza, wraz z jego prywatną armią i
orkiestrą. Stoły uginały się od jadła i
napitków.
Następnego dnia, nikogo nie uprzedzając,
Król wstał o świcie i wyszedł na folwark. Pierwszym człowiekiem jakiego spotkał
był oborowy. Zatrzymał go. Zapytał czy wie z kim rozmawia? Tamten zdjął czapkę,
pokłonił się i powiedział: - „Rozmawiam
z naszym ukochanym Królem Kazimierzem.”
Król długo wpatrywał się w tego chłopa i
coraz bardziej się dziwił. Ten człowiek był idealnie podobny do niego. We
wzroście, w ruchach, nawet głos miał podobny. Przez mement pomyślał, że to
jeszcze działają trunki z kolacji. Ale nie, przednim stało jego odbicie.
Powiedz mi jak masz na imię? – Jan,
Miłościwy Królu, ale wołają na mnie Zielony, bo mój świętej pamięci ojciec
uwielbiał wszystko co zielone.
Powiedz mi Janie czy twoja matka nie
pracowała na Królewskim Dworze?
Matka nigdy nie była we Dworze, ale
mojego Ojca wysłał na służbę Pan Hrabia Branicki. Tam przepracował trzy lata.
Jak opowiadał był ulubionym sługą Jej Wysokości Królowej. Był przy Niej o
każdej porze i w dzień i w nocy.
Król
Kazimierz stał osłupiały. Myślał: - Mam przed sobą brata i co ja mam teraz
zrobić z sobą i z nim? On nie wgląda na durnia, też pewno domyślił się czego
jego ojciec dokonał. Co robić? Co robić? A moja Matka, do śmierci żałowała, że
ma tylko mnie, pewnie nie było drugiej okazji z zielonym.
Piaseczno
23.07.2022r.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz